piątek, 12 maja 2017

Lelo Burti cz.2 " Gra "

Są tematy dla których warto wyjść z własnej strefy komfortu i dać ponieść się emocjom. Tak właśnie było w Niedzielę Wielkanocną w niewielkiej miejscowości Shukhuti w północno-zachodniej Gruzji. Kiedy cała wieś zostaje zamknięta dla wszelkich przejeżdżających samochodów zaczyna się nie lada spektakl. Lokalny Pop wraz z obstawą rusza z kilkunastokilogramowa piłką, aby rzucić ją w tłum i przy wystrzale ze strzelby oficjalnie rozpoczynając grę. Emocje sięgają zenitu zarówno u kilkuset graczy jak i u mnie - fotografa który musi cały czas o krok szybszy niż tłum momentami tratujący się wzajemne. Dookoła krzyki, strzępy ubrań latające w powietrzu, doping osób które w dość bezpiecznej odległości podziwiają całą rywalizację. Jedni padają zmęczeni i odchodzą na bok , inni walczą do końca. Każdy chce udowodnić swoją męskość i pokazać że to właśnie jego drużyna jest lepsza i to oni muszą uczcić pamieć swojego syna, brata, kuzyna czy sąsiada i złożyć piłkę na jego grobie. Walka trwa. W końcu się udaje. Targany przez przeciwników zawodnik, który jest obdzierany z resztek ubrań, byle by tylko go zatrzymano, w biegu pokonuje rzekę i zwycięża. Panuje radość, a wręcz euforia. Zwycięska drużyna dumnie z okrzykami na ustach zmierza w stronę cmentarza. Naglę ktoś z zawodników przybiega z butelką domowej czaczy, która zostaje przekazywana z rąk do rąk. Po długim marszu, biegu czy podskokach piłka zostaje postawiona na grobie - na grobie młodego chłopaka, który zginał w wypadku samochodowym w ubiegłym roku. Są łzy, są okrzyki, chwilę później zaczyna się supra...ale o tym już w następnym poście.





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz