niedziela, 6 marca 2016

Autoportret

Nigdy nie byłem mistrzem i zapewne nigdy nie będę w portretowaniu. W szkole uczono mnie wielu kombinacji z lampami , blendami , wyzwalaczami , światłomierzami , softoboxami etc. . Teoretycznie aby zrobić dobre zdjęcie trzeba mieć sporo sprzętu - fakt, on ułatwia pracę ale... metodami chałupniczymi  też się da a co! Tak więc jeden dzień po pracy stwierdziłem że przyda się nowa " profilówka " na facebooka. Przeglądając garść dobrych zdjęć którymi " wielcy " podzieli się na owym portalu, inspiracje zaczynały sam się przenikać i powstała wizja. Z racji tego że nie lubię przesytu a i wiem że facjatę ma taką a nie inną postawiłem na starą lampę ze strychu w którą na przemian wkręcałem to raz mocne , raz słabe żarówki aby w końcu się wstrzelić. Punktowy pomiar światłą również przydał się niezwykle przydatny . Dalej to już postawienie na krześle i kilku kartonach aparatu ( jedyny godny statyw został u Kumpla ). Bajer który bez którego niewątpliwie było by o wiele trudniej to program do sterowania a aparatem w telefonie. I tak klik, za klikiem aż w końcu pięćdziesiąte któreś zdjęcia okazało się nie mal idealne.  Kolejny etap to posprzątanie bałaganu który powstał i wpięcie karty do czytnika komputera. Inspirowanie wariacjami na temat mokrego kolodionu - technika fotografowania której złoty okres przypada na druga połowę XIX w. - to już czysta postprodukcja w Photoshopie. Efekt widać poniżej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz